Koło Łowieckie nr 2
"DZIK" w Wyszkowie
z siedzibą w Brańszczyku
koło prowadzi program restytucja zająca szaraka
na terenie obwodu łowieckiego
nr 193 w brańszczyku
sfinansowany ze środków wfośigw
Aktualności
O nas
Sztandar
Członkowie
Galeria
Z wolnej ręki
Linki
Kontakt

O nas


członkowie koła



W 1947 roku miłośnicy łowiectwa: Gustaw Sudziński, Czesław Okulski, Jan Bodzon, Władysław Kokoszka z Kręgów, Jan Matwiejczyk, Aleksander Matuszewski z Golczewa, Stanisław Szczerba, Władysław Ruszak z Somianki, Marian Zawadzki założyli Koło Łowieckie "Bażant" w Kręgach. Teren łowiecki koła obejmował całą gminę Somianka i część gminy Wyszków. W 1950r. siedzibę koła przeniesiono do Wyszkowa. W 1953 r. walne zgromadzenie zmienia nazwę koła na "Lis" Wyszków. Do zarządu wchodzą: Michał Frankowski - prezes, Stanisław Kaczyński - łowczy, Stanisław Rogacki - sekretarz. W 1954 r. prezesem zostaje Tadeusz Gąssowski, a w wyniku nowego podziału terenu KŁ "Lis" otrzymuje obwody 130 i 124. Koło podlegało Powiatowej Radzie Łowieckiej w Pułtusku, którą kierował Witold Bronowiecki. W 1956 r. Wyszków zostaje miastem powiatowym. Wybrana zostaje Powiatowa Rada Łowiecka na czele której staje Michał Frankowski - łowczy powiatowy. W 1957 r. koło "Lis" dzierżawi trzy obwody 130, 124 i 125. W tym samym roku za dobrą gospodarkę łowiecką otrzymuje w nagrodę od WRŁ 15 żywych zajęcy do zasiedlenia dzierżawionych terenów. W 1963 r. koło przystąpiło do hodowli bażanta, a w tym samy roku do Puszczy Białej sprowadzono 30 szt. jeleni europejskich, które skutecznie zwiększyły swą populację i do dzisiaj zdobią jej łowiska. W 1964 roku nastąpił dobrowolny podział koła. Część członków "Lisa" powołała do życia Koło Łowieckie Nr 2 "Dzik" w Wyszkowie. W skład zarządu koła weszli: Edward Godleś, Kazimierz Rogacki, Stanisław Kaczyński, Jan Romanowicz. W 1973 r. prezesem koła zostaje Witold Jankowski i pełni tę funkcję do maja 2010, kiedy to na walnym zebraniu wyborczym, mimo zgłoszenia jego kandydatury rezygnuje ze startowania w wyborach ze względu na wiek oraz stan zdrowia. Członkowie koła jednogłośnie podejmują decyzję o przyznaniu mu tytułu Honorowego Prezesa koła. Nowym prezesem zostaje Marek Kowalski.

Od 1987 r. w pierwszą niedzielę po dniu Św. Huberta polowanie hubertowskie rozpoczyna się od polowej mszy świętej przy leśniczówce Knurowiec. Tradycja ta jest kultywowana do dzisiaj. W latach 80-tych koło dzierżawiło obwody 105 i 96, które później zostają połączone w jeden 193 o powierzchni 8015 ha.

Typową zwierzyną zasiedlającą część wyszkowską Puszczy Białej są: łosie, jelenie, sarny, dziki, lisy, zające, kaczki, kuropatwy. Czasami puszczańskie lasy odwiedzały nietypowe dla tego regiony zwierzęta, jak: żubr, ryś, a często także wilki. 7 maja 1987 roku do koła wstępuje Mirosław Jechna - późniejszy wieloletni łowczy, 15 października kupuje dubeltówkę, a 20 stycznia roku 1988 strzela złotomedalowego wilka.

W latach osiemdziesiątych w tej części Puszczy Białej wilki występowały jako gatunek rodzimy. Na bagnach koło Tuchlina corocznie wychowywały po kilka młodych. Koło prowadzi szeroką działalność w środowisku i ściśle współpracuje ze Szkołą Podstawową w Brańszczyku. 8 listopada 1997 r. z okazji pięćdziesięciolecia koła "Dzik" i zakończenia pierwszego etapu budowy sali gimnastycznej przy szkole zorganizowano bal myśliwych i nauczycieli. Podczas balu sprzedano na aukcji wiele trofeów myśliwskich, artystycznych prac dziecięcych i innych "wielce" wartościowych przedmiotów (np. starą warząchew z dedykacją koła). Dochód w wysokości 2000 zł został przeznaczony na budowę sali gimnastycznej. Koło bierze udział w większości uroczystości parafialnych i szkolnych, m. in. w odsłonięciu i poświęceniu pomnika Jana Pawła II w centrum Brańszczyka, w nadaniu sztandaru szkole w Kiurowcu. Przez ostatnie 20 lat corocznie organizowany jest dla uczniów Dzień Dziecka z biesiadą przy ognisku, strzelanie do tarczy z wiatrówek i innymi atrakcjami. Od 1987 r. koło posiada siedzibę obok leśniczówki w Tuchlinie - sukcesywnie rozbudowywanej. W kole kultywowana są tradycje łowieckie, 6 listopada 1999 roku dokonano odsłonięcia i poświęcenia kapliczki Św. Huberta obok leśniczówki w Tuchlinie, a 17 grudnia 2000 r. odsłonięto witraż Św. Huberta w kościele parafialnym w Brańszczyku z dedykacjami prezesa i łowczego koła. Z inicjatywy Mirosława Jechny 24 maja 2008 r. poświęcono kolejną kapliczkę Św. Huberta w obejściu siedziby koła w Tuchlinie. Poświęcono też sztandar ufundowany przez myśliwych i statuetki z wizerunkiem poprzedniej kapliczki. W 2009 r. w obwodzie 193 została wybudowana zagroda adaptacyjna dla zajęcy, którymi koło ma zamiar zasilać łowisko. O środki na ten cel wystąpiono do WFOŚiGW oraz PFOŚiGW.

Witold Jankowski odznaczony Złomem i wszystkimi stopniami Medalu Zasługi Łowieckiej był członkiem OORŁ wszystkich kadencji, członkiem Mazowieckiego Sejmiku Łowieckiego. Mirosław Jechna jest członkiem OKR, odznaczony brązowym Medalem Zasługi Łowieckiej. Dwóch myśliwych: Leszek Godleś i Sylwester Runo mają klasę mistrzowską w strzelectwie myśliwskim.

Nasza działaność w łowisku

Tym, co dla przeciętnego człowieka zazwyczaj pozostaje w łowiectwie niewidoczne, a tym samym z czego nie zdaje on sobie sprawy, jest fakt, jak wiele wysiłku kosztuje myśliwych zapewnienie zwierzynie dobrych warunków bytowania.

Nasze koło jak wiele innych w Polsce przez cały sezon przygotowuje się do najtrudniejszego okresu dla zwierzyny jakim jest zima. Paśniki, które są jednym z niewielu zauważalnych w lesie świadectw wysiłku myśliwych, nie powstają samoczynnie, a tym bardziej nie napełniają się same. Potrzeba ogromnych nakładów pracy i sporo czasu aby cały teren obwodu łowieckiego pokryć systemem urządzeń łowieckich takimi jak paśniki, podsypy, lizawki itp. Łowiecki rok gospodarczy wypełniony jest pracami na polach. Orka, sianie zbóż, sadzenie topinamburu, doglądanie poletek, koszenie, zbiórka i magazynowanie siana, gryki oraz wielu innych pasz które muszą wystarczyć na całą zimę, przygotowanie liściarki, zakupy pasz specjalnych - to pojęcia, które mało komu kojarzą się z łowiectwem. Takimi włśnie zajęciami zajmują się członkowie naszego koła. Musimy być gotowi na to, że w przypadku cięższych zim (z jakimi mieliśmy do czynienia w ostatnich latach), trzeba zwierzynie pomóc przetrwać ten wyjątkowo ciężki dla nich okres. Bo wbrew pozorom zwierzyna, mimo że dzika, nie zawsze jest w stanie dostać się do pożywienia skrytego głęboko pod warstwą śniegu. Szczególną dbałością otaczamy zwierzynę drobną, która ze względu na braki w bazie żywieniowej jest słaba i nie ma wielkich szans w konfrontacji z drapieżnikiem.

Nasze koło wyróżnia to, że jako jedni z pierwszych wprowadziliśmy program odbudowy populacji zajęcy o oficjalnej nazwie Restytucja Zająca Szaraka na terenie obwodu łowieckiego nr 193 w Brańszczyku. Program ten, rozpoczęty z inicjatywy łowczego koła kol. Mirosława Jechny, możliwy jest dzięki środkom pozyskanym z Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Warto dodać, że inicjatywę tę koło podjęło jeszcze zanim uzyskało środki z tego funduszu. Było to możliwe dzięki uporowi i wspólnemu zaangażowaniu myśliwych oraz merytorycznemu wsparciu za strony dr. Magdaleny Misiorowskiej ze Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego w Warszawie, która cały czas monitorowała proces restytucji oraz udzielała porad odnośnie biologii zajęcy.



Budowa podsypów


Teren woliery z zającami



W pierwszej kolejności koło wybudowało wolierę adaptacyjną. Równolegle z nią, w różnych miejscach łowiska, ale w niedalekiej odległości powstało kilkanaście podsypów dla zajęcy. W chwili obecnej podsypy te są stale monitorowane i w okresach niedoborów uzupełniana jest w nich karma dla zajęcy. Nierzadko zdarza się, że podsypy odwiedzają również kuropatwy i bażanty.



Wykładanie karmy w podsypach


Podsypy ulokowano w terenach typowych dla bytowania zajęcy





Teren do wsiedlenia zajęcy został starannie wybrany. Cały projekt poprzedzony był badaniami istniejącej populacji Zająca Szaraka w naszym obwodzie. Było to konieczne, ponieważ, aby zasiedlenie miało sens, stan liczebny rodzimych zajęcy musiał być na poziomie pozwalającym wierzyć, że dodatkowe osobniki nie będą jedynymi w łowisku. Jest to istotne z tego względu, że reintrodukcja ma na celu nie tylko bezpośrednie podniesienie liczbności ale przedewszystkim zwiększenie jakości gatunkowej poprzez wymianę gentyczną między osobnikami. Naukowe badania pokazują, że drugim oprócz drapieżników czynnikiem mającym wpływ na spadek populacji zajęcy jest ich słaba kondycja i brak odporności na choroby. Wynikać to może właśnie z braku dostatecznego krzyżowania się między osobnikami. Wprowadzając nowe zające do łowiska mamy nadzieję, że uda nam się "wymieszać krew".

W ciągu ostatnich dwóch lat zwiększyliśmy również intensywność odstrzału lisa. Każdy myśliwy ma obowiązek odstrzelenia przynajmniej jednej sztuki, ale zazwyczaj na tym nie poprzestaje. Mimo, że widzimy nieznaczne zmniejszenie liczby lisów, to jednak, ze względu na migrację z sąsiednich terenów ich populacja bardzo szybko się odbudowuje. Dlatego też tak istotna jest ciągła kontrola łowiska.

Wpuszczanie zajęcy do woliery

Pierwsza partia zajęcy zakupiona z funduszy uzyskanych z Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej liczyła 40 osobników i przybyła do nas 9 października 2009 roku. Druga partia. również licząca 40 sztuk, także sfinansowana przez ten Fundusz, zasiliła łowisko 4 lutego 2010. Zające zakupione były aż na Słowacji. Trzecia partia z kolei sfinansowana była przez Powiatowy Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej i liczyła 50 sztuk. Po przywiezieniu zające wpuszane były do zagrody adaptacyjnej gdzie przez okres 7 dniu trzymane były pod obserwacją. Był to czas kiedy mogły przyzwyczaić się do panujących na naszym terenie warunków, a jednocześnie mieliśmy kontrolę nad ich stanem zdrowia. W przypadku gdyby, któryś osobnik był chory, nie istniało ryzyko, że wpuścimy takiego zająca do łowiska, a tym samym nie narażaliśmy na choroby tych, które już przebywały na wolności. Wypuszczanie odbywało się przez spokojne otworzenie woliery i pozostawienie zającom wolnej przestrzeni do swobodnego jej opuszczenia. Co ciekawe zaaklimatyzowały się on na tyle mocno, że nie bardzo chciały wolierę opuszczać. Przystawały przed otwartymi wrotami i wracały spowrotem. Kiedy jednak pojedyncze sztuki zdecydowały się wreszcie wybrać wolność, widok pędzącego przez pole szaraka naprawdę cieszył oko. W pierwszym okresie po wypuszczeniu zające nie oddalały się daleko od woliery i niejednokrotnie do niej wracały. Jednak w dłuższym czasie, zgodnie z oczekiwaniami zaczęły się rozprzestrzeniać na dalsze tereny obwodu.

Mimo iż woliera świetnie się sprawdziła jeżeli chodzi o drapieżniki naziemne, to od razu okazało się, że niedozowny jest ciągły jej nadzór przed drapieżnikami skrzydlatymi. Wystarczyło aby zagroda nie była pilonwana i już po chwili zlatywały się chmary srok, wron i kruków, które tylko czekały na okazję. Jeżeli któryś z zajęcy był słaby były nawet w stanie go zaatakować, wydziobując oczy. Straciliśmy w ten sposób 4 sztuki z pierwszej partii. Jest to niezbity dowód na to jak silna jest presja ze strony krukowatych na zwierzynę drobną.

W chwili obecnej również sąsiednie koło bazując na naszych doświadczeniach i poradach rozpoczęło program restytucji zająca. Mamy nadzieję, że dzięki naszym wysiłkom uda się przywrócić stan tych sympatycznych zwierząt do poziomu sprzed kilkunastu lat i znów będą ozdobą naszy łąk i pól. Mimo, że w ostatnich latach na zające odbywało się tylko jedno (!) polowanie rocznie, w chwili obecnej zaniechaliśmy nawet i tego.

Warto dodać, że na wpuszczeniu zajęcy praca myśliwych się nie kończy. Oprócz normalnych prac łowieckich, odbywają cych się w cyklu rocznym, czeka nas teraz dodatkowy wysiłek polegający na kontroli stanu liczbności zająca, ochronie jego populacji oraz wzmożonym wysiłku nie tylko redukcji drapieżników, ale również uświadamiania miejscowej ludności o negatywnym wpływie wałęsających się psów, które nierzadko wypuszczane są na noc przez ich właścicieli. Mimo, iż pracy jest naprawdę dużo, satysfakcja z włożonego wysiłku jest bezcenna. Mamy nadzieję nie tylko, że już wkrótce zobaczymy pozytywne wyniki naszych działań, ale już zaczynamy myśleć o kolejnych reintrodukcjach (jak np. odbudowa stanu kuropatwy). Oby Święty Hubert darzył nie tylko myśliwym ale i zwierzynie.


Darz Bór!

Opis projektu pod nazwą:
"Bioróżnorodna uprawa gruntów śródleśnych, poprawa warunków bytowania zwierząt wolno żyjących"

Udrażnianie rowów melioracyjnych

Projekt jest kontynuacją działań proekologicznych prowadzonych od wielu lat przez koło łowieckie Nr. 2 "Dzik" w Wyszkowie z siedzibą w Brańszczyku. Obwód łowiecki Nr. 193 o powierzchni 8015 ha na którym gospodarujemy leży na terenie Puszczy Białej i przylega do rzeki Bug na odcinku od Wyszkowa do małej rzeczki Tuchełka. Na tym terenie występuje wiele niezwykle rzadkich gatunków zwierząt: bocian czarny, batalion, derkacz. Koło współpracuje z wieloma szkołami organizując wycieczki i pogadanki przy ognisku, zapoznaje młodzież z problematyką ekologii i ochrony przyrody.

W roku 2007 nawiązaliśmy współprace z Panią dr Magdaleną Misiorowską ze Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego Wydział Leśny. Wcielając w życie osiągniętą już wiedze naukową przy restytucji zajęcy, w latach 2009-2010 trzykrotnie dokonaliśmy zasiedlenia łącznie 130 sztuk. I stworzyliśmy warunki do dalszych badań naukowych nad problemami zanikania populacji zwierzyny drobnej.

Prace przy usuwaniu zakrzaczeń

Obserwując szybkie zmiany w rolnictwie, zwiększanie areałów jednolicie obsianych zbożem i kukurydzą, a zanikanie takich upraw jak przydomowe warzywniki, uprawy seradeli, łubinu, gryki czy nawet ziemniaków. Zwierzyna szczególnie drobna nie jest w stanie się przystosować do nowych warunków w tak szybkim czasie. By te skutki złagodzić uprawiamy poletka o bardzo urozmaiconych zasiewach. Do roku 2009 była to powierzchnia 4 ha. Mając na względzie jak ważną rolę w biosystemie stanowią śródleśne pola i łąki w dniu 28-09-2009 wydzierżawiliśmy od Nadleśnictwa Wyszków grunty stanowiące niegdyś deputaty pracowników leśnych o powierzchni 19,43 ha, które dotychczas od wielu lat nie uprawiane zarosły chwastami i krzakami. Rekultywacja tych pól i łąk jest zabiegiem pracochłonnym i kosztownym. Należy oczyścić rowy melioracyjne , odbudować przepusty, wciąć zakrzaczenia, orać i siać szlachetne gatunki traw na łąkach a na polach siać wiele rodzajów roślin które będą stanowiły urozmaicony pokarm dla dzikich zwierząt. Na obrzeżach tych otwartych przestrzeni posadzić dzikie jabłonie i inne drzewa owocujące.

Zbiórka siana na karmę objetościową na zimę

Członkowie koła wykonując prace społeczne dotychczas korzystali z własnych prywatnych maszyn jak również pożyczonych od miejscowych rolników lub firm budowlanych. Taki system pracy jest bardzo trudny do zorganizowania i dotrzymania terminów agrotechnicznych. Posiadanie własnych maszyn usprawniło by prace na poletkach i pozwoliło lepiej je zagospodarować. Z tego też względu koło postanowiło wystąpić o dofinansowanie zakupu ciągnika rolniczego do jednej z fundacji działających na terenie naszego kraju. Własny ciągnik miałby zastosowanie do rozwożenia karmy w okresie zimowym co jest niezwykle ważne w czasie grubej pokrywy śniegu. Transport karmy samochodem, nawet terenowym w głębokim śniegu jest niezwykle trudny, a czasami wręcz niemożliwy. Głównym celem tych działań jest poprawa warunków bytowania dziko żyjącej zwierzyny a w szczególności ratowania zanikających gatunków. Uświadamianie i danie dobrego przykładu młodzieży i społeczeństwu jak należy dbać o przyrodę.


Łowczy Mirosław Jechna

Bażanty

Od wielu lat myśliwi w całej Polsce, ale również poza nią, obserwują niepokojące zjawisko spadku liczebności zwierzyny drobnej. Opowieści o polowaniach, z których każdy myśliwy wracał z kilkoma zającami na koncie lub trokami pełnymi kuropatw, dla młodego pokolenia brzmią niczym baśń o kwiecie paproci. Dzisiaj, gdy łatwiej w łowisku spotkać lisa niż zająca, zadajemy sobie pytanie „co się stało?”. Odpowiedzi jest wiele, jednak głównych przyczyn tak drastycznego spadku zwierzyny drobnej upatruje się nie tylko w ogólnych zmianach w gospodarce rolnej, wynikających ze wzrostu zużycia nawozów sztucznych oraz mechanizacji, ale przede wszystkim w rosnącej presji ze strony drapieżników. Działania tak zwanych „ekologów” zaowocowały zmianami w prawie, które uniemożliwiają myśliwym redukcję drapieżników skrzydlatych takich jak wrony czy sroki. Z kolei program wykładania szczepionki przeciw wściekliźnie, skąd inąd bezsprzecznie niezbędny, bardzo skutecznie wyeliminował tę główną przyczynę śmiertelności lisów, przez co ich populacja znacznie wzrosła na przestrzeni kilku lat. Dodając do tego ludzką głupotę i brak odpowiedzialności, dzięki którym nazbyt często możemy natknąć się w łowisku na bezpańskie, zdziczałe lub po prostu wałęsające się bez nadzoru właścicieli psy i koty, otrzymujemy swoistą „mieszankę wybuchową”. Uniemożliwia one swobodne rozmnażanie się i wzrost populacji nie tylko zwierzyny łownej takiej jak zające, bażanty czy kuropatwy. W tej samej sytuacji są również wszelkie inne gatunki drobnych ssaków i ptaków, z których wiele niejednokrotnie objętych jest ochroną prawną lub wręcz zagrożonych wyginięciem.

Niestety znaczna część drapieżników wykazuje dużą wszechstronność względem rodzaju pożywienia. Spadek populacji jednego gatunku stanowiącego pożywienie, np. kuropatwy, nie musi wcale oznaczać spadku populacji drapieżnika na niego polującego. Łatwo przestawia się on na inny, aktualnie dostępny pokarm. Przykładowo jeżeli w jakimś biotopie występuje duża ilość norki amerykańskiej i kaczki krzyżówki, możemy się spodziewać, że populacja kaczek w niedługim czasie się zmniejszy. Natomiast liczebność norki pozostanie na tym samym poziomie, gdyż zacznie ona żywić się jajami i pisklętami innych ptaków lub drobnymi rybami. Utrzymanie jej populacji na podobnym poziomie uniemożliwi odbudowę populacji kaczki.

Bez komentarza nie można pozostawić ulubionego argumentu ekologów, iż to myśliwi stanowią główne zagrożenie dla zwierzyny. Twierdzenie takie jest prawie całkowicie nieprzystający do rzeczywistości. W większości kół od wielu już lat zaniechano polowań na gatunki w przypadku których odnotowano spadek liczebności. Zazwyczaj to właśnie myśliwi (obok leśników) są pierwszymi, którzy zauważają niepokojące zmiany w środowisku.

O ile na zmiany w sposobie prowadzenia gospodarki rolnej brać łowiecka nie ma znaczącego wpływu, o tyle nie jesteśmy całkowicie pozbawieni możliwości przeciwstawiania się zanikaniu zwierzyny z naszych łąk, pól i lasów. Oprócz intensywnej (ale nie niekontrolowanej) redukcji lisów i norek (drapieżniki skrzydlate chronione są prawem) pozostaje nam najbardziej podstawowa i oczywista działalność – hodowla i wsiedlanie. Mimo, iż nie jest to rozwiązanie idealne – wszyscy chyba wolelibyśmy, aby na tym polu przyroda radziła sobie sama – to w obecnej sytuacji jest to jedna z niewielu pozostałych możliwości przeciwdziałania spadkowi populacji zwierzyny drobnej.

Nasze koło już trzykrotnie introdukowało zające w ramach programu restytucji tego gatunku na terenie gminy Brańszczyk. Teraz przyszedł czas na bażanty. Mimo, iż nie jest to gatunek rodzimy dla polskiej fauny, to występuje on u nas już od tak dawana, że stał się integralną częścią ekosystemu. Pierwsza tura kuraków została wypuszczona jeszcze w lutym 2012 roku. Zarząd zakupił 3 koguty oraz 27 kur. Umieszczono je w wolierze adaptacyjnej uprzednio wykorzystywanej przy wsiedleniach zajęcy, a obecnie przystosowanej na potrzeby przetrzymywania ptactwa. Na początku wiosny część kur dochowała się potomstwa. Młodziutkie bażanciki pozostawały na terenie woliery do momentu, aż osiągnęły dojrzałość pozwalającą im na samodzielne życie na wolności. Miało to zmniejszyć ryzyko dużej śmiertelności wśród piskląt na skutek upadków oraz presji ze strony drapieżników. Z ptaków przywiezionych do nas na wiosnę, 25 zostało wypuszczonych jeszcze w marcu. Przychówek naszego koła w liczbie 54 sztuk został introdukowany na początku września 2012 roku. Aby zwiększyć skuteczność tych działań zarząd podjął decyzję o zakupie kolejnych 100 sztuk kur, które do łowiska zostały wprowadzone pod koniec września. Dodatkowo, każdy myśliwy został zobligowany do pełnienia dyżuru na terenie obwodu w celu zapobiegania kłusownictwu oraz redukcji jak największej liczby drapieżników – głównie lisów, ale również jenotów, kun, norek etc. Należy nadmienić, że zintensyfikowanie odstrzału drapieżników nie kończy się na jednorazowym działaniu. Mimo zwiększonego pozyskania lisów cały czas obserwujemy ich migrację z terenów przylegających do naszego obwodu. Niestety porównać to można do syzyfowej pracy. Ilekroć uda się ustrzelić lisa przy jakiejś norze, już po dwóch tygodniach jego miejsce zajmuje nowy osobnik. Z tego też względu tak ważne jest, aby tego typu działania prowadzone były kompleksowo na terenie całego kraju. Bardzo nas cieszą wszelkie programy mające na celu ochronę wielu gatunków, które są prowadzone na terenie Polski, lecz przed nami wciąż jeszcze bardzo dużo do zrobienia. Mamy nadzieję, że nasze działania, chociaż w jakimś stopniu będą stanowić wkład do tych wszystkich działań i pozytywnie wpłyną na stan łowiska . Że staną się przykładem dla innych kół, które takiej działalności jeszcze nie prowadzą oraz zmienią błędne postrzeganie myśliwych przez społeczeństwo. Być może uda się otworzyć oczy tzw. „ekologom” na to kim jesteśmy, co robimy i że nam również zależy na tym by łowiska były pełne zwierzyny. Być może wtedy wreszcie zacznie się miedzy nami merytoryczny dialog. Skorzystamy na tym my wszyscy, a przyroda w szczególności.

PD 15.X.2012


strona wciąż jest w budowie. nowe elementy pojawią się już niedługo
admin: pjetrof